Obsada
Scenariusz, reżyseria, choreografia: Jadwiga Leśniak-Jankowska
Scenografia, kostiumy: Katarzyna Mucha
Satiro: Paweł Popowicz (baryton)
Corisca: Anna Krawczyk (sopran)
Dworzanie Zygmunta III Wazy: Martyna Malcharek, Anna Warchał,
Martyna Malcharek, Marta Filipowska, Paweł Izdebski,
Jakub Krawczyk (PWST), Piotr Malaga
Zespół Instrumentów Dawnych Krakowskiej Opery Kameralnej
Flet traverso: Monika Czyżewska
Skrzypce barokowe: Małgorzata Sopel
Viola da gamba: Anna Szelińska-Mikus
Szpinet: Anna Huszczo
Fotografie
Zamek Królewski w Niepołomicach
fot.Paweł Zechenter
Recenzje
Świat z dawnych gobelinów
Dawne instrumenty delikatnie pieszczą ucho. Cztery pary młodych, urodziwych ludzi bawią się tańcem. Podskoki, ukłony, dostojne promenady i szybkie pogonie za partnerką służą grze miłosnej. Wszystko jest jasne, choć nic niedopowiedziane do końca.
W takiej zabawie można stracić poczucie czasu. Płynie on zresztą
w zupełnie innym niż dzisiejsze tempie, znacznie wolniejszym, mimo
iż ludzie przełomu XVI i XVII wieku mieli przecież świadomość krótkości i kruchości swego życia. A może właśnie dlatego ci, którzy mogli sobie na to pozwolić, tak wiele czasu poświęcali różnym formom rozrywki, wśród których muzyka, taniec, maskarady, a w końcu opera jako połączenie tych gatunków zajmowały miejsce naczelne?
Obserwując w sobotę widowisko baletowo-operowe “Satiro e Corisca” na scenie Teatru El-Jot, myślałam o gustach naszych dalekich przodków,
a i o tym, że mało się pamięta, iż to właśnie królewski dwór Wazów był – obok włoskich dworów – miejscem kształtowania się i rozwoju opery europejskiej.
Krakowska Opera Kameralna zainstalowana w Teatrze El-Jot przypomniała utwór Tarquinia Meruli, włoskiego kompozytora działającego na dworze Zygmunta III i królewicza Władysława. Niewielki duet opowiadający
o nieudanych zalotach Satyra do pięknej, ale zdradliwej Coriski, muzycznie przyswajający polskiemu słuchaczowi najnowsze zdobycze włoskiego muzycznego theatrum, Jadwiga Leśniak- Jankowska, autorka scenariusza, a zarazem reżyser i choreograf spektaklu, wzbogaciła instrumentalnymi utworami Merli oraz polskimi tańcami przełomu renesansu i baroku. Całość nazwała “Karnawałową maskaradą na królewskim dworze”.
Kameralny spektakl o delikatności bibelotu jest wycyzelowany w każdym szczególe. Piękne stroje Katarzyny Muchy wzorowane na malowidłach
z epoki dodają uroku młodym wykonawcom, bardzo dobrze czującym
się w dawnej konwencji, jakby co dopiero zeszli z gobelinów wiszących
na ścianach. Niewielki zespół instrumentalny grający na instrumentach
z epoki przez cały spektakl ni razu nie uchybił wierności muzycznemu tekstowi.
Głowni bohaterowie: Anna Krawczyk i Maciej Michalik nie tylko byli zabawni aktorsko, ale z powodzeniem radzili sobie z trudnym muzycznym recytatywem o nieoczekiwanych dla dzisiejszego ucha zwrotach melodycznych i harmonicznych. Wprawdzie w kilku momentach najżarliwszego sporu ekspresja aktorska przeważyła nad poprawnością wokalną, ale kładę to na karb premierowych emocji.
Muzyczne widowiska przygotowywane przez Jadwigę Leśniak-Jankowską w jej autorskim Teatrze El-Jot zajmują szczególne miejsce na mapie teatralnej Krakowa. Są zakorzenione w przeszłości, nieśpieszne, nieepatujące widza ekstrawagancjami, a przecież mają odbiorców. Widać nie w każdym tkwi potrzeba krzyku i wulgarności,
a raczej tęsknota za urodą widowiska, perfekcją i elegancją wykonania. Komu takie tęsknoty bliskie, powinien zawitać do piwnic przy ulicy Miodowej.
Anna Woźniakowska
Dziennik Polski, 27 luty 2006r.
* * * * * * * *
Prapremiera w Niepołomicach
Powabna, subtelna i zabawna
,,Satiro e Corisca” w wykonaniu Krakowskiej Opery Kameralnej
Po 380 latach ,,Satiro e Corisca” Tarquinia Meruli znów ma swą prapremierę w zamku królewskim. Tyle że niegdyś było to w Warszawie, na dworze Zygmunta III Wazy, a dziś na zamku królewskim w Niepołomicach – powiedział podczas piątkowej prapremiery tej wczesnobarokowej opery komicznej przygotowanej przez Krakowską Operę Kameralną jej dyrektor naczelny i artystyczny Wacław Jankowski.
Artyści oczarowali niepołomicką publiczność. Widowisko muzyczne wzbogacone o balet dworski w tańcach z epoki urzeka subtelnością, lekkością, urodą wczesnobarokowej muzyki, i ówczesnych tańców dworskich, jakie zapewne towarzyszyły karnawałowym balom maskowym na królewskim dworze. Przemyślana w każdym szczególe inscenizacja nie tylko bawi widza, ale oczarowuje choreograficzną precyzją każdego gestu, układu tanecznego, każdej niemal sceny, zatrzymywanej na chwilę przez artystów jak w filmowym kadrze.
To pozwala widzowi smakować nie tylko muzyczną, ale i plastyczną urodę widowiska.
Humorystyczna opowieść, będąca satyrą na kobiecą przebiegłość nimfy Coriscy i zwodzonego przez nią Satyra, to najbardziej nowatorski, skomponowany w Warszawie utwór włoskiego kompozytora i organisty Tarquinia Meruli (1595-1665). Spośród ponad stu Włochów, którzy przewinęli się przez kapelę królewską Wazów, jednym z najwybitniejszych był niewątpliwie Merula. Krakowska Opera Kameralna wystawi jego utwór na swojej scenie przy ul. Miodowej 15 już w najbliższą sobotę, 25 lutego o 19. Przypomnijmy, że niepołomicka prapremiera ,,Satiro e Corisca” była w miasteczku kolejnym artystycznym przedsięwzięciem tej znakomitej krakowskiej sceny muzycznej w ramach cyklu ,,Operowe spotkania zamkowe”, dzięki podpisaniu umowy o współpracy artystycznej z gminą Niepołomice.
Patronat honorowy sprawował Burmistrz Niepołomic -Stanisław Kracik.
Wanda Ryszkiewicz
Dziennik Polski, 20 luty 2006r.
* * * * * * * *
Zapusty w stylu dworskim
„Satiro e Corisca” w reż. Jadwigi Leśniak-Jankowskiej w Krakowskiej Operze Kameralnej. Pisze Monika Partyk w Ruchu Muzycznym.
Z utworów napisanych w początkach XVII wieku dla nowo powstałej sceny operowej na zamku królewskim w Warszawie zachowała się tylko jedna kompozycja: „Satiro e Corisca dialogo musicale a due roci” Tarquinio Meruli, z której egzemplarz z dwóch istniejących przechowuje Uniwersytet Jagielloński. Po utwór ten sięgnęła istniejąca od maja ubiegłego roku Krakowska Opera Kameralna z siedzibą w prywatnym teatrze Scena El-jot na Kazimierzu. Premiera w Krakowie, 25 lutego, poprzedzona została przedstawieniem na Zamku Królewskim w Niepołomicach. Krakowska Opera Kameralna, dopełnienie muzyczno-teatralnych działań Sceny El-jot, zamierza specjalizować się w muzyce dawnej. Pięknie zaprojektowane wnętrza z amfiteatralnym podziemiem scenicznym stwarzają dogodne warunki dla takich przedsięwzięć.
„Dialog Satiro e Corisca” powstał w 1626 roku w Warszawie na dworze Wazów. Był utworem nowatorskim nie tylko w skali polskiej, ale i europejskiej, zasługując w pełni na miano „nuova”, jakim określił go sam kompozytor. Chodzi tu w pierwszym rzędzie o potraktowanie recytatywu i śmiałość harmonii. Tekst zaczerpnięta został szóstej sceny II aktu tragikomedii pastoralnej „Pastorfido” Giovanniego Battisty Guariniego. Skrząca się humorem, zapalczywością i potyczkami językowymi poezja ośmiesza niestałość i przebiegłość kobiecą, które uosabia nimfa Corisca, oraz próżną złość odpalonego konkurenta Satyra. Rozległy diapazon uczuć od nienawiści, poprzez gniew i drwinę aż do miłości – oraz kunsztowna konstrukcja poetycka odmalowane są w muzyce po mistrzowsku Recytatyw, będący jedynym środkiem wyrazu tej kompozycji, znacznie mniej surowy niż Cameraty florenckiej, oddaje przede wszystkim ekspresję tekstu, podkreślając jego konstrukcję. Eksklamacje 11-zgłoskowca Guariniego podkreślone są skokami w dół często o „intervali falsi” – i musiały stanowić, obok nieregularnie występujących pauz w przebiegu wersu, całkowite novum wyrazowe dla ówczesnych słuchaczy. Merula zdawał sobie z tego sprawę, skoro pisał w dedykacji-przedmowie, iż jest to muzyka Satyra i nie wszyscy potrafią tak łatwo uznać harmonię jej brzmienia”.
Inscenizacja Krakowskiej Opery Kameralnej to widowisko baletowo-operowe z podtytułem Karnawałowa maskarada na królewskim dworze. Autorka scenariusza, reżyserii i choreografii, a zarazem założycielka Opery, Jadwiga Leśniak-Jankowska, postanowiła nawiązać do tradycji florenckiego karnawału, który łączył taniec, zabawę i inscenizację. Dlatego w widowisku obok Satiro e Corisca znalazły się też instrumentalne utwory Meruli, muzyka baletowa Sigi-smonda d’India oraz tańce dworu polskiego i włoskiego, które złożyły się na bardzo rozbudowany wstęp. Stał się on polem popisu dla baletu dworskiego, złożonego z trzech par oraz pary tytułowej. Piękna i wierna historycznej tradycji choreografia ukazywała różnorodność charakterów poszczególnych tańców: czapkowego, witanego, gonionego, su ieczkowego i Faworytnego tańca Władysława II oraz z obcych: pawanilli, pawany i gaillante. Również w przebiegu głównego trzonu spektaklu, dialogu Satyra i Coriski, balet pełnił niebagatelną funkcje, stając się integralną częścią świata przedstawionego. Wielekroć tancerze stawali się mimami, których ekspresyjny ruch budował komizm sytuacji, by wspomnieć tylko zaczepki pod adresem Satyra i tak już do-prowadzonego do furii intrygami Coriski. Ciekawym rozwiązaniem wydalę się też gra śmiechem narastającym wraz z rozwojem zabawy.
Podwójne oklaski należą się parze śpiewaków: Anna Krawczyk to sopran mocny, dźwięczny, jasny, o srebrzystej barwie. Zaś cechą głosu basowego Macieja Michalika jest miękkość i ciepło tonu. Oboje, oprócz głębokiego wyczucia stylu, wykazali też duże zdolności aktorskie, widoczne nie tylko w grze scenicznej, ale i w ekspresji głosu. Również kameralna orkiestra, złożona z fletu traverso. skrzypiec barokowych, wioli da gamba i szpinetu, przygotowana przez Tomasza Chmielą zarazem autora instrumentacji brzmiała bardzo dobrze. Najbardziej widowiskowym elementem inscenizacji były kostiumy młodziutkiej Katarzyny Muchy, inspirowane obrazami obcych mistrzów w polskich kolekcjach. Stylowe, majestatyczne i wdzięczne zarazem, ze szlachetnych materiałów, cieszące oko. przystroiły nie tylko protagonistów i balet, ale też orkiestrę. W części tanecznej dworskie, zmienione zostały w części dialogowej na pasterskie. Pomysłowe odzienie Satyra zwracało uwagę futrzaną pelerynką i oplecionym winoroślą kaduceuszem. Jednym z najważniejszych elementów kostiumów były, jak na karnawałową maskaradę przystało, złote maski „ogrywane” na wszelkie możliwe sposoby. Dla kontrastu skromna scenografia ograniczała się do winorośli oplatających scenę i małych podwieszanych kurtynek; w Niepołomicach zaś wnętrza zamku wzbogaciły przedstawienie o piękne naścienne gobeliny w tle. Karnawał florencki miał bawić – ale stylowo, uczyć – ale dyskretnie, śmiać się ale bez zjadliwości. I taki jest ten spektakl: alegoryczny, subtelny, ciepły. I pełen niedomówień: wszak to czas, gdy uczestnicy zabawy witają się mówiąc: „Pozdrawiam cię masko”. Wszak to opowieść o złudności uczucia, w której Satyrowi, przekonanemu, że zdobędzie ukochaną i liczącemu na „przyjemności z miłości” obiecywane w pawanilli, pozostaje na końcu w ręku tylko jej trefiona peruczka. Choć rozległa jest gama uczuć targających bohaterami, nie przekraczają oni granic dobrych manier, jak się to ponoć przytrafiło włoskiemu twórcy utworu, usuniętemu ze stanowiska w Bcrgamo za niemoralne prowadzenie. Czy można chcieć lepszej zabawy w zapusty?
„Zapusty w stylu dworskim”
Monika Partyk
Ruch Muzyczny nr 7
07-04-2006