Archiwum Don Pasquale

Gaetano Donizetti

DON PASQUALE

opera komiczna


Libretto – Michele Accursi i Gaetano Donizetti

PREMIERA: 2, 3, 4 maja 2004r.

 

Prawdziwy klejnot wdzięku, lekkości i beztroskiego humoru, znakomite zjednoczenie tekstu z muzyką, potoczysta akcja, postaci bohaterów jak gdyby przeniesione z dawnej commedia dell’arte, subtelna instrumentacja, efektowne partie solowe oraz mistrzowskie sceny zespołowe.

Kierownictwo muzyczne – Piotr Sułkowski
Reżyseria – Wacław Jankowski
Scenografia i kostiumy – Joanna Jaśko-Sroka
Choreografia i ruch sceniczny – Jadwiga Leśniak-Jankowska

Instrumentacja: Tomasz Chmiel
Korepetytor i akompaniament: Krystyna Kutnik
Współpraca scenograficzna: Katarzyna Mucha

Don Pasquale – Piotr Nowacki, Marek Picz
Dottor Malatesta   – Andrzej Biegun, Michał Kutnik
Ernesto – Maciej Gallas, Dariusz Pietrzykowski,
Norina – Mariola Płazak-Ścibich, Karin Wiktor-Kałucka
Un Notaro – Jerzy Sypek

Servi e camerieri – Martyna Malcharek, Oksana Pryjmak, Krzysztof Wieszczek

Orkiestra Krakowskiej Opery Kameralnej
Skrzypce I – Ilona Nieciąg
Skrzypce II – Krzysztof Leksycki
Altówka – Michał Wożniak
Wiolonczela – Beata Urbanek
Kontrabas – Bartosz Chajdecki
Flet – Ewa Tupik
Obój – Paweł Nyklewicz
Klarnet – Piotr Lato
Fagot – Paweł Solecki
Waltornia – Adam Kozłowski
Trąbka – Stanisław Majerski
Kotły –Artur Ciborowski

 

MIŁOŚĆ I INTRYGA. „Don Pasquale” na scenie w Starym Sączu

W ramach 34. Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej zaprezentowała się Krakowska Opera Kameralna z przedstawieniem „Don Pasquale” Gaetano Donizettiego. Cała intryga w „Don Pasquale” jest prosta. Mamy młodą, kochającą się, ale ubogą parę (Ernesto i Norina) i wuja kawalera, który postanawia się wreszcie ożenić.
Z pomocą zakochanym przybywa Dottor Malatesta, autor sprytnego planu. Podsuwa on kawalerowi swą rzekomą siostrę (Sofronia),a ona po spisaniu małżeńskiego kontraktu natychmiast zaczyna uprzykrzać mu życie. Don Pasquale ma dość jej awantur i rozrzutności, więc godzi się oddać dziewczynę siostrzeńcowi, choć wcześniej był przeciwny jego małżeństwu i tak… wszystko dobre, co się dobrze kończy.
Opera buffa włoskiego kompozytora to prawdziwa muzyczna i teatralna uczta, zwłaszcza w wykonaniu zespołu Krakowskiej Opery Kameralnej,
która na starosądeckim festiwalu gościła już rok wcześniej
z przedstawieniem „Livietta e Tracollo” Pergolesiego. Mimo kameralnych warunków scenicznych w Centrum Kultury i Sztuki „Sokół” udało się wystawić piękne i dynamiczne przedstawienie z wyróżniającą się rolą Marka Picza, jako Don Pasquale, i Michała Kutnika (Dottor Malatesta), ale i innym aktorom nie trudno odmówić scenicznego wdzięku (urzeka sposób poruszania domowej służby) i charyzmy. Kulminacją mistrzowskiej gry jest scena kłótni na cztery głosy (Don Pasquale, Dottor Malatesta, Ernesto i Norina), kto był, ten na pewno zwrócił na to uwagę. ”

Janusz Bobrek
Sądeczanin.info, 6 lipca 2012r.

* * * * * * * *

SCENICZNY KLEJNOT W NIEPOŁOMICKIM ZAMKU

Owacje widowni na stojąco były dla artystów z Krakowskiej Opery Kameralnej najpiękniejszym podziękowaniem za niedzielne spotkanie
z „Don Pasquale”. Wystawieniem jednego z najświetniejszych dzieł Donizettiego. KOK wróciła do Niepołomic po wakacyjnej przerwie
z cyklem „Operowych spotkań zamkowych”.
Muzyka, śpiew i taniec stanowią w tym widowisku integralną całość.
To zresztą cecha charakterystyczna, po której można rozpoznać dzieła wystawiane przez KOK i rękę czuwającej nad choreografią i ruchem scenicznym inscenizacji Jadwigi Leśniak-Jankowskiej i reżyserię Wacława Jankowskiego – twórcy tej znakomitej krakowskiej sceny muzycznej.
Od paryskiej prapremiery w 1843 r. „Don Pasquale” szybko podbił świat
za efektowne partie solowe i zespołowe, subtelną instrumentacje, znakomite zjednoczenie muzyki i libretta. I w wykonaniu artystów KOK jest prawdziwym klejnotem muzyczno-teatralnego wdzięku, lekkości
i beztroskiego humoru. Wiele razy w czasie spektaklu niepołomicka publiczność nagradzała śpiewaków nie tylko za solowe i zespołowe partie, ale także aktorskie interpretacje postaci. Zachwycił zwłaszcza Marek Picz jako Don Pasquale, choć równie gorąco dziękowano Marioli Płazak-Ścibich za rolę Noriny, Michałowi Kutnikowi za doskonałego Dottora Malatesta i zakochanemu w Norinie Ernestowi, czyli Maciejowi Gallasowi. Publiczność doceniła także baletową grację trójki służących: Martyny Malcharek, Oksany Pryjmak i Łukasza Rasia. Wdzięcznie i z humorem uczestniczyli w akcji, stanowiąc miłe dla oka uzupełnienie i taneczny komentarz dla rozgrywających się zdarzeń. Osobne wymienieni przez Wacława Jankowskiego pozostali twórcy widowiska: Marceli Kolaska
za kierownictwo muzyczne i Joanna Jaśko-Sroka za scenografię i kostiumy”

Wanda Ryszkiewicz
Dziennik Polski, 25 października 2006r.

* * * * * * * *

BALET I OPERA

Dawno z taką radością nie uczestniczyłam w spektaklach operowych.
Nie znaczy to, że w trakcie obu wieczorów wszystko było bez zarzutu,
ale znacznie więcej było plusów niż minusów.

Spektakle przygotowano aktorsko i muzycznie starannie i z wdziękiem. Kapitalna była trójka utanecznionych służących biorących udział w akcji scenicznej i stanowiących zarazem element dekoracyjny (Martyna Malcharek, Oksana Pryjmak i Krzysztof Wieszczek z PWST).
Dobrze grała 12-osobowa orkiestra (instrumentacja Tomasz Chmiel),
a właściwie zespół solistów, bo każdy instrument miał pojedynczą obsadę.

…zadbano, by nowa scena była zarówno miejscem prezentacji operowego mistrzostwa, jak i próby sił dla młodych śpiewaków. Prawdziwym mistrzostwem wokalnym i aktorskim wykazali się w poniedziałek Piotr Nowacki w tytułowej roli i Andrzej Biegun jako Malatesta. Ich sposób traktowania słowa powinien stać się wzorem dla naszych artystów operowych.

Anna Woźniakowska
Dziennik Polski, 5 maja 2004r.

* * * * * * * *

Postać Don Pasquala z werwą i zapałem zagrał Marek Picz.
Jego interpretacja głównego bohatera nadała Pasqualowi młodzieńczych cech. Picz spisał się świetnie nie tylko pod względem aktorskim,
ale także wokalnym – już dawno nie słyszałem tak pięknie i wyraziście zaśpiewanej roli w operze buffa. Jego grymasy, dziwactwa
i naśladowanie starczych ruchów wywoływały uśmiechy na twarzach widzów.

Ogólnie spektakl jest spójny i sprawia wyjątkowo miłe wrażenie.
Nie udaje on wielkiej operowej inscenizacji, jest po prostu niezależną formą przedstawienia operowego. Dlaczego by nie więcej takich spektakli? Przecież opery nigdy nie jest dosyć.

Tomáš Lehotský
Scena.Cz, 9 czerwca 2004r.