Credits
Inscenizacja , reżyseria: Wacław Jankowski
Kierownictwo muzyczne: Paweł Szczepański
Scenografia, kostiumy: Katarzyna Mucha
Choreografia, ruch sceniczny: Jadwiga Leśniak-Jankowska
Livietta
Anna Koźlakiewicz (sopran)
Ewelina Grzebinoga
Urszula Sadowińska-Pardyak
Tracollo
Jakub Trałka (bas)
Kamil Joński
Maciej Rutkowski
Fulvia :
Daria Babyn
Facenda:
Piotr Malaga
Orkiestra Krakowskiej Opery Kameralnej
Skrzypce I: Artur Łuczak
Skrzypce II: Aleksandra Gawlik
Altówka: Kinga Szczepanik
Wiolonczela: Bartłomiej Mrozek
Kontrabas: Lesław Wydrzyński
Szpinet: Anna Natanek
Photos
fot.P.Zechenter
fot.A.Łoboda
Reviews
(…) Po utwór Pergolesiego, po raz pierwszy w Krakowie, sięgnęła Krakowska Opera Kameralna specjalizująca się w cymesach muzyki dawnej. Jak zawsze: z pieczołowitością i wyczuciem stylu, cyzelując z zegarmistrzowską precyzją wszystkie trybiki tej muzycznej bagatelki. Najtrafniejszym i niezwykle ożywiającym inscenizację pomysłem wydaje się wprowadzenie, obok tytułowych postaci śpiewających i ich swoistych odpowiedników- niemych towarzyszy Fulvii i Faccendy – dodatkowych czworga aktorów. Są oni „językami” protagonistów, deklamując po polsku recytatywy secco (w kapitalnym tłumaczeniu Joanny Kulmowej), w odróżnieniu od partii śpiewanych – wiernych oryginałowi. Recytatywy nie tracą jednak całego waloru muzycznego dzięki zrytmizowaniu, deklamacji unisono bądź z efektem echa; zyskują zaś na skuteczności dramatycznej i komicznej. Igrająca z ramotą Marianiego ekwilibrystyka słowna, dźwiękonaśladowcza i zwłaszcza choreograficzna aktorskiej szóstki to niewątpliwie jeden z atutów spektaklu. Podstawowy ton komedii: ambiwalencja, czyli ścieranie się burzenia z durzeniem się, wydobywany jest szampańsko – by wspomnieć tylko scenę „związywania” przez Liviettę więźnia Tracolla własnymi nogami.
Obok aktorów, z których wyróżnię Magdalenę Kajrowicz i Pawła Kumięgę (Livietta i Tracollo) oraz mima Piotra Malagę (Faccenda), uznanie należy się muzykom: Tadeuszowi Wicherkowi za precyzję prowadzenia instrumentalnego sekstetu, Valentinie Pennino – niemiecko-włoskiemu sopranowi o wysokiej kulturze głosu, także subtelnej barwy bas- barytonowi Arturowi Rożkowi. Stylowe Kostiumy Katarzyny Muchy, i w wydaniu wiejskim, i dworskim, i fantastycznym, po raz kolejny potwierdziły smak autorki. Dopełniał je zasadniczy element scenografii: obraz z sielankową sceną.
Président de Brosses pisał w 1740 r., obejrzawszy w Rzymie pewne intermezzo: „Te błazny płacz, ryczą ze śmiechu, rzucają się, folgują wszystkim sposobom pantomimy i nigdy nie wybijają się z taktu choćby na 1/8 sekundy”. Inscenizacja w Krakowie skłoniłaby go zapewne do podobnych uwag, bo jej twórcy, sięgając do źródeł opery buffa – commedia dell’arte, postawili na perfekcję, zgodnie z prawdą, że „arte” to „sztuka”, ale i „zręczność”. Bo nie ma sztuki bez sztuczki. Dlaczego tylu o tym zapomina?
Monika Partyk
„RUCH MUZYCZNY”
NR 13/ 22 czerwca 2008
* * * * * * * *
Szanowni Państwo,
Jeszcze raz chciałbym podziękować Państwu za zaproszenie na niedzielne przedstawienie. Chciałbym też podzielić się swoimi wrażeniami – tym bardziej, że są one bardzo pozytywne.
Kapitalnym pomysłem było zwielokrotnienie dwójki tytułowych bohaterów i wprowadzenie warstwy czysto teatralnej przedstawienia. Oprócz oczywistej korzyści tego zabiegu, jakim było przedstawienie libretta po polsku (w bardzo dobrym tłumaczeniu), warstwa teatralna wzbogaciła znacznie cały spektakl, którego forma rozrosła się tym samym od króciutkiego muzycznego intermezza do – można powiedzieć – pełnowymiarowego muzyczno – teatralnego (a raczej teatralno – muzycznego, gdyż moim w moim odczuciu to właśnie warstwa teatralna była w spektaklu dominująca) przedstawienia. Reżyseria odcinków teatralnych wydała mi się perfekcyjna, znakomicie urytmizowana, plastyczna i – co ujęło mnie najbardziej – w „mozartowskim stylu” łamiąca czasem konwencję buffo, wyłamująca się momentami z błazenady comedia dell’arte i bardzo subtelnie, ale jednak czytelnie, podkreślająca sensy poważniejsze, bardziej głębokie. Wspaniale sprawdzili się dwaj aktorzy grający Tracolla – najbardziej frapującymi momentami przedstawienia były te właśnie, w których pozornie zostając w klimacie zwiewnej komedyjki – uderzali w tony bardziej poważne (śmierć, rozstanie). To właśnie mam na myśli pisząc o mozartowskim stylu” reżyserii, gdyż dokładnie to, co w sensie reżyserskim udało się osiągnąć we wspomnianych scenach, a więc to wyjście z konwencji, wychylenie się z niej, uczynione bez żadnej ostentacji, ale jednak czytelnie, to właśnie tak wspaniale oddane jest w najlepszych operach Mozarta, to balansowanie między buffo, a nie- buffo, przy czym owo nie – buffo nigdy nie jest całkowicie serio, jest w tym nie- buffo jakaś dwuznaczność, jakieś niedopowiedzenie… Zdaję sobie sprawę, że być może nie wyrażam się dostatecznie jasno, ale rzecz, którą próbuję tu opisać jest być może nieopisywalna, jest fenomenem muzycznym, pozawerbalnym. W każdym razie – wyraźny ślad takiego „mozartowskiego” myślenia o teatrze dostrzegłem w koncepcji reżysera i grze aktorów.
Przedstawienie jako całość uważam za wyjątkowo udane i już poleciłem je moim Krakowskim znajomym.
Dyrygent Warszawskiej Opery Kameralnej
Przemysław Fiugajski
* * * * * * * *
W operze „Livietta e Tracollo” w reżyserii Wacława Jankowskiego, wystawionej przez Krakowską Operę Kameralną w ramach odzyskiwania rzadkich dzieł kameralnych, wszystko było precyzyjne, aż do granic perfekcji i nic nie zostało pozostawione samo sobie. Całość rysowała się niczym dobry przepis malowany pędzlem: dwoje wspaniałych śpiewaków (Magdalena Rucińska, Artur Rożek) doskonale wpasowanych w role, para mimów wysokiej klasy, kwartet aktorów również wcielający się w postaci Livietty i Tracolla, rozgrywający po polsku tekst śpiewany w oryginalnym języku. Interesującym był także wątek choreograficzny w stylu commedii dell’ arte, w uniwersalnej scenografii wzbogaconej przez eleganckie kostiumy (Katarzyna Mucha). Orkiestra pod kierownictwem Tadeusza Wicherka podarowała nam godzinę czystej rozkoszy.
Gabriella Buzzi
SIPARIO, styczeń 2009r.
* * * * * * * *
Opera o fałszywej Polce
Po raz trzeci w naszym mieście wystąpiła gościnnie Krakowska Opera Kameralna. Tym razem pokazała w sali teatru „Rabcio” spektakl Giovanniego Battisty Pergolesiego „Livietta e Tracollo” wystawiony po raz pierwszy w Neapolu w 1734 r. Jest to tzw. opera buffo oparta na zabawnym libretcie Tommaso Marianiego, wykorzystująca wiele pomysłów z komedii pomyłek oraz liczne przebieranki. Opowiada o tym, jak sprytny złodziejaszek Tracollo okrada dom kuzyna Livietty udając ubogą polską żebraczkę w przebraniu ciężarnej kobiety. Livietta przysięga zemścić się na nim, ale nie wie, że Tracollo jest młodzieńcem, w którym się zakochała. Pomysły inscenizacyjne reżysera Wacława Jankowskiego oraz choreografa Jadwigi Leśniak-Jankowskiej potrafiły zespół śpiewaków przekształcić w znakomitą grupę aktorów komediowych, wprowadzając także do ich gry elementy baletu. Dodatkowo każdy z wykonawców zyskał sobowtóra, co zaludniło scenę. Dzięki temu obejrzeliśmy spektakl bardzo dynamiczny, a miejscami nawet uwspółcześniony, trafiający w poczucie humoru dzisiejszego odbiorcy. Ciekawym rozwiązaniem było także oddzielenie partii mówionych – granych po polsku od partii śpiewanych – wykonywanych po włosku. Pomogło to w śledzeniu pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji. Z kolei pewnego rodzaju daniną na rzecz tradycji było wykorzystanie muzyki przez Zespół Instrumentów Dawnych granej na kopiach barokowych skrzypiec, fletu traverso, violi da gamba, basu i szpinetu. Całe to przemieszanie dawnych i współczesnych środków interpretacyjnych stanowiło wyjątkowo udaną homogeniczną całość, toteż spektakl został dobrze odebrany przez widzów, którzy wszystkich wykonawców nagrodzili burzliwymi oklaskami.
Rabka-Zdrój, 20 lipca 2009 r.
Oficjalna Strona Internetowa Miasta
Spektakl prezentowany był w ramach uroczystego zjazdu i konferencji miast partnerskich: Murrhardt, Chateau-Gontier, Frome i Rabki-Zdroju.