Obsada
Układ tekstu, reżyseria, choreografia – Jadwiga Leśniak-Jankowska
Opracowanie i kierownictwo muzyczne – Dawid Sulej Rudnicki
Scenografia, kostiumy – Katarzyna Mucha
Konsultacja językowa – Julia i Ula Makosz
Śpiew – Anna Bugajska
Śpiew – Wiktoria Węgrzyn
Orkiestra Krakowskiej Opery Kameralnej
Skrzypce – Karolina Bartczyszyn / Marta Rychlik
Flet – Ewa Tupik
Klarnet, saksofon sopranowy – Mariusz Stępień
Kontrabas – Lesław Wydrzyński
Instrumenty perkusyjne – Grzegorz Fieber / Bartosz Sałdan
Instrumenty klawiszowe – Dawid Sulej Rudnicki
Fotografie
fot. Paweł Zechenter
„Chatskele, Chatskele” https://www.YOUtube..com/wath?v=8xi2nDILm o&=133s
„Chatskele, Chatskele”cz.2 https://www.YOUtube..com/wath?v=NKOmHhD2FG8&+25s
Recenzje
Ośmioosobowy zespół śpiewaczek oraz instrumentalistów prezentuje tutaj stare żydowskie piosenki ludowe w jidysz w nowych aranżacjach, ubogacone grą sceniczną i dekoracją. Wynikiem jest przeżycie wieczoru zapewniającego doznania artystyczne na najwyższym poziomie, będące rozkoszą zarówno dla ucha jak i dla oka.
Heinrich N. – Niemcy, Rheingau
26 września 2016 r.
(tłum. Katarzyna Rzepka)
* * * * * * * *
Miałem przyjemność, wraz z grupą moich przyjaciół ( wszyscy mieszkamy w Erbach, część miasta Eltville am Rhein ), zobaczyć i usłyszeć widowisko muzyczne ” Cahtskele, Chatskele!”.
Wszyscy z naszej grupy byli zachwyceni choreografią, muzyką, poziomem aktorek i muzyków, na szczególną uwagę zasługuje także perfekcyjne wykorzystanie przestrzeni sceny, widowni, architektury wnętrza.
Panie Anna Bugajska i Wiktoria Węgrzyn, przez ich urodę i młodość, są nie tylko rozkoszą dla oczu ( w języku niemieckim jest może jeszcze bardziej trafne słowo Augenweide ). Nas zafascynowała gracja ruchu , gesty, sztuka aktorska, perfekcyjne dopasowanie tekstów, uśmiech, taniec i wspaniały głos obu pań.
Gratuluję pani reżyser takich wychowanek. Byliśmy niemniej zachwyceni muzyką i bardzo wysokim poziomem zespołu muzycznego, szczególnie solistów.
Heinrich Nowak – Niemcy, Rheingau
2 sierpnia 2015 r.
*****************
„Nastroje żydowsko-jazzowe”
Muzyka żydowska jest obecnie bardzo popularna w kręgach melomanów. Wielokrotnie opracowywane utwory czy improwizacje muzyków na tematy z klezmerskich pieśni wciąż są żywo przyjmowane przez publiczność na całym świecie (…).
Na ciekawy pomysł wpadła Jadwiga Leśniak-Jankowska, reżyserka widowiska muzycznego „Chatskele, Chatskele!”, które mogliśmy zobaczyć w Krakowskiej Operze Kameralnej w niedzielę, 28 lipca, w ramach X Letniego Festiwalu Krakowskiej Opery Kameralnej Ars Cameralis.
Przedwojenne pieśni w języku Jidisz opracowane zostały na dwa głosy żeńskie i zespół instrumentów w sposób rzeczywiście ciekawy – fragmenty wokalne oraz wokalno-instrumentalne poszerzono o… instrumentalne improwizacje jazzowe. Tutaj brawa należą się przede wszystkim pianiście, a zarazem kierownikowi muzycznemu, Dawidowi Rudnickiemu, klarneciście Mariuszowi Stępniowi, którego pogodny nastrój z pewnością udzielił się publiczności, oraz perkusiście, Grzegorzowi Fieberowi – jego improwizacja pokazała słuchaczom, że perkusja nie musi stanowić jedynie rytmicznego tła dla instrumentów melodycznych. (…).
Pochwała należy się również wokalistkom – wspaniale zaprezentowała się Anna Bugajska, której mocny, ale nie ostry głos bardzo przyjemnie rozbrzmiewał w operowej sali, a gra aktorska była bardzo naturalna. Wiktoria Węgrzyn (…) pokazała duże możliwości swojego głosu, najprzyjemniej brzmiącego w lirycznym repertuarze.
Pogratulować należy także choreografii, którą zajmowała się reżyserka – delikatne ruchy mające jedynie podkreślić tekst były wystarczające zarówno dla konwencji widowiska, jak również wielkości sali.
„Chatskele, Chatskele!” zdecydowanie wolę nazwać widowiskiem muzycznym, rodzajem koncertu połączonego z elementami ruchu scenicznego. Stosunek dźwięku do działań aktorskich był wyważony – zarówno wokalistki, jak i instrumentaliści mieli swoje pięć minut. Przyjemnym akcentem było też rozdanie kwiatów członkom publiczności na zakończenie występu. Na uwagę zasługuje także bardzo dobrze ustawione oświetlenie – reflektory nie rozpraszały widza, za to podkreślały nastrój. Ten fakt wyjątkowo zasługuje na zaakcentowanie, gdyż, niestety, coraz częściej zdarzają się koncerty, podczas których oświetlenie tego warunku nie spełnia…
Krakowski Kazimierz jest idealnym miejscem do wystawiania tego widowiska. Wychodząc w upalny wieczór z chłodnych podziemi Krakowskiej Opery Kameralnej i przemierzając uliczki żydowskiej dzielnicy dźwięki tytułowej piosenki brzmią jeszcze w uszach. Takiej rzeczy zdecydowanie nie mogło tutaj zabraknąć!
Maryla Zając
polskamuza.eu
29 lipca 2013
* * * * * * * *
Chatskele, Chatskele! jest bogatym zbiorem starych pieśni ludowych w Jidysz, które są prezentowane scenicznie, oraz w postaci czysto muzycznej (reżyseria i choreografia: JADWIGA LEŚNIAK-JANKOWSKA). Dwie aktorki (ANNA BUGAJSKA, WIKTORIA WĘGRZYN), które swoim tańcem wzbogacają sztukę, a także sześcioosobowa orkiestra z fantastycznymi zdolnościami improwizatorskimi ożywiają tradycyjną muzykę do tego stopnia, iż publiczność jest nią całkowicie oczarowana.
Karin Coper
Orpheus
wrzesień – październik 2012
* * * * * * * *
LITERATURA W TEATRZE: WYŚPIEWANA PASJA ISTNIENIA.
„CHATSKELE, CHATSKELE!”, WIDOWISKO MUZYCZNE NA PODSTAWIE DAWNYCH PIEŚNI ŻYDOWSKICH
„Chatskele, chatskele!” na podstawie dawnych pieśni żydowskich, układ tekstu, reżyseria, choreografia – Jadwiga Leśniak-Jankowska, opracowanie i kierownictwo muzyczne – Dawid Rudnicki, kostiumy – Katarzyna Mucha, aranżacja kwiatowa sceny – Agnieszka Bogusz.
Krakowska Opera Kameralna, premiera 7 lutego 2010 roku.
LITERATURA.
Nastrojowe pieśni w języku jidysz: miłosne i weselne, kołysanki i oniryczne ballady wykorzystane w widowisku muzycznym „Chatskele, chatskele!” przed 1939 rokiem zdobyły sobie sporą popularność w Galicji. Czytano je, śpiewano je i grano, a jednak nigdy nie ukazy się drukiem w Polsce. Jak przeczytałam na stronie internetowej Krakowskiej Opery Kameralnej – reżyserka widowiska natrafiła na nie w wydaniu amerykańskim i postanowiła przywrócić blask tym pasjonującym utworom.
W TEATRZE.
Spektaklowi towarzyszą precyzyjnie wypracowane sekwencje obrazów : na przedstawienie składają się nie tylko pieśni w języku jidysz, muzyka klezmerska i elementy tradycyjnych tańców żydowskich. Zręczność reżysera przejawia się przede wszystkim urzekającą dyscypliną formy, w wyniku czego to, co oglądamy na scenie jest wyrafinowanym, a zarazem barwnym widowiskiem. Ponadto pokaz oglądałam z zaciekawieniem tym większym, że, jak sądzę, udaje się wydobyć z niego dramatyczne wartości. Zachwyt widza powoduje więc nie tylko muzyczny ton, ale także atmosfera wyśpiewanej historii, pasja gestu. To odzyskana naturalność i zmysłowość, obrona umykającego istnienia, trwoga, radość i samotność oddania. O wymiarze duchowym „Chatskele, chatskele!” stanowi urzekające piękno prostoty, elegancji i miary.
Krakowskiej Operze Kameralnej udaje się nie tylko przetrwać, zachować siebie taką, jaką jest od początku – ale jeszcze na dodatek ugruntowywać swoją niezaprzeczalną, unikatową pozycję teatru, przyciągającego koneserów ambitnej sztuki.
Spektakl obejrzałam 26 sierpnia 2012w Krakowskiej Operze Kameralnej.
Joanna Roś
bookeriada.pl
4 września 2012
* * * * * * * *
Miłosny cymes
Współczesna muzyka klezmerska, wywodząca się z dawnej muzyki świątynnej, ma dwa całkowicie odmienne oblicza. Jedno kojarzy się z komercyjnym graniem „do kotleta”, drugie – z wysmakowaną fuzją tradycyjnej muzyki żydowskiej, awangardy i jazzu, by wymienić tylko najpopularniejsze składniki. Kraków zna oba oblicza: pierwsze z coraz liczniejszych knajpek i restauracji na Kazimierzu, drugie – z koncertów takich zespołów jak Kroke czy Bester Quartet. Grup znanych i uznanych bardziej w świecie niż w kraju, zwłaszcza w przypadku Bester Quartet.
Owo drugie, szlachetniejsze oblicze muzyki klezmerskiej zaprezentowali też twórcy widowiska muzycznego „Chatskele, Chatskele!” w Krakowskiej Operze Kameralnej, które miało premierę 7 lutego. Jego muzyczną warstwę stanowią przede wszystkim pieśni w języku jidysz: miłosne i weselne, kołysanki i ballady. Popularne w Galicji przed 1939 rokiem (jeden ze słuchaczy z łezką w oku wspominał, że pamięta wiele z nich) nigdy nie ukazały się w Polsce drukiem. Jadwiga Leśniak-Jankowska, reżyserka widowiska, odpowiedzialna też za układ tekstu i choreografię, natrafiła na nie w wydaniu amerykańskim. Aranżacji pieśni i przeplatających ich utworów instrumentalnych dokonał Dawid Rudnicki – pianista, kompozytor, aranżer, absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej katowickiej Akademii Muzycznej, laureat konkursu kompozytorskiego Legnica Cantat 2009 i jazzowej Złotej Tarki 2009. Opracowując utwory próbował wyobrazić sobie, jak dziś wykonywaliby je klezmerzy; jednocześnie starał się zachować własny styl. Szerokie pole do popisu dla muzyków sekstetu w składzie: Małgorzata Sopel (skrzypce), Ewa Tupik (flet), Mariusz Stępień (klarnet, saksofon sopranowy), Jarosław Wilkosz (kontrabas), Dawid Rudnicki (instrumenty klawiszowe) i Grzegorz Fieber (instrumenty perkusyjne) dały przede wszystkim utwory instrumentalne – niguny. To tradycyjna forma zespołowego śpiewu bez słów, wykonywanego na znak radości podczas wieczerzy szabasowej, kiedy to słowa są zakazane, z czasem zaczęły wykonywać je także zespoły instrumentalne, asymilując lokalne tradycje muzyczne. W krakowskim spektaklu pojawiają się dwa z trzech podstawowych rodzajów: simcha – uosabiający radość i taneczny rikudim. Dynamiczne, wyraziste rytmicznie i mocno jazzujące aranżacje dały młodym instrumentalistom możność zaprezentowania wirtuozerii i zdolności improwizacji.
Z nie mniejszą swobodą śpiewały solistki wieczoru: Anna Bugajska i Marta Krawczyk – pierwsza z nieco większym „rozmachem” wokalnym. Śpiewając w jidysz trafnie oddały charakter wykonywanych utworów, zgrabnie i nienachlanie naśladując manierę żydowskiego śpiewu. Na choreografię spektaklu złożyły się zarówno elementy tradycyjnych tańców żydowskich, jak ruch nawiązujący do tekstów pieśni (strojenie w wianki, zaplatanie włosów, przekomarzania). Pieśni, o miłości w przeróżnych jej odcieniach: szczęśliwej (zwieńczonej ślubem i weselem), niespełnionej, zawiedzionej, narzuconej, wreszcie macierzyńskiej, przeplatały się w taki sposób, że spektakl ani przez chwilę nie był monotonny. Autorka kostiumów Katarzyna Mucha ubrała aktorki w proste, dziewczęce, białe sukienki i przepaski we włosach; dopiero w pieśni weselnej pod koniec spektaklu ubrane są nieco strojniej i nie są już boso – wszak „trza być w butach na weselu”.
Ten spektakl z żydowską muzyką ludową, z oryginalnymi tekstami i w niebanalnej aranżacji, przyczynia się do dobrej sławy zjawiska zwanego klezmerstwem. Będąc na Kazimierzu, po ciężkawym czulenie i takież przygrywce, warto skoczyć na Miodową 15 na deserek. Spróbujcie – cymes!
Monika Partyk
Ruch Muzyczny
Nr 6, 21 marca 2010 r.
* * * * * * * *