SPEKTAKL NAGRODZONY „SREBRNYM DZWONEM PIEŚNI NAD PIEŚNIAMI”
NA XVI EKUMENICZNYM FESTIWALU TWÓRCZOŚCI SAKRALNEJ
KRAKÓW 1992
PIEŚŃ NAD PIEŚNIAMI
Udramatyzowane oratorium na głos żeński, głos męski i fortepian
Proj. Leszek Żebrowski
PREMIERA: 4 maja 1992r.
Dworek Białoprądnicki w Krakowie
Spektakl SCENY EL-JOT ma kształt udramatyzowanego oratorium, w którym „grają” głos żeński, głos męski i instrument (fortepian), a akcja dramatyczna i interpretacja aktorów spełniają się poprzez recytatywy, arie, duety, i partie instrumentalne. Scenariusz widowiska oparty jest na tekście biblijnym (Stary Testament).
W interpretacji, którą przyjęła autorka obecnej realizacji Pieśni nad Pieśniami to dwa odrębne monologi, dwa odrębnie widzenia miłości – kobiece i męskie. To widzenie miłości w jej ludzkim wymiarze, od narodzin, poprzez dojrzewanie, aż do triumfalnego spełnienia. To wreszcie widzenie miłości błądzącej, zachłannej, bliskiej w swej potędze – potędze śmierci.
Scenariusz, reżyseria, choreografia: Jadwiga Leśniak-Jankowska
Muzyka: Ewa Kornecka
Kostiumy: Grażyna Żubrowska
Głos żeński: Jadwiga Leśniak-Jankowska
Głos męski: Tadeusz Zięba
Fortepian: Małgorzata Konarska
* * * * * * * *
Dworek Białoprądnicki w Krakowie
Krypta kościoła oo. Pijarów w Krakowie
Konzert fur alle Auslander der Welt, maj 1992, Frankfurt nad Menem
Czerwona Sala Pałacu Biskupiego w Wilnie
z arch.KOK
* * * * * * * *
Recenzje
PIEŚŃ NAD PIEŚNIAMI
Pod sklepieniem chłodnej krypty kościoła OO. Pijarów miała szczególne brzmienie i nastrój „najprzedniejsza z pieśni Salomonowych”.
W perspektywie coraz węziej wspinających się schodów tylko zapalony świecznik. Ona – w białej zasłonie i przejrzystym szalu o złotych aplikacjach. On – w ciemnozielonej opończy z pasterskim kijem. Ona – z brzękiem bransolet na przegubach rąk, posłusznych melodii w plastycznym geście. On – podkreślający rytm strzelaniem palców i uderzeniem sandałów. Oraz fortepian towarzyszący recytatywom, ariom, zaśpiewom. Reszta była skupieniem słuchaczy …
„O, jakaś ty piękna, przyjaciółko moja – o, jakiś ty jest piękny, miły mój”. Ta refrenowa wymiana zdań z „Pieśni nad Pieśniami” Starego Testamentu ułożyła się w dzieje miłości potężnej jak śmierć,
w oratorium udramatyzowane i przedstawione przez Scenę EL-JOT. Jej animatorką – od r.1991 – jest Jadwiga Leśniak-Jankowska, zarazem realizatorka „Pieśni” i jej „Głos żeński”; „Głos męski” prowadzi Tadeusz Zięba, Małgorzata Konarska wykonuje muzykę Ewy Korneckiej, kostiumy zaprojektowała Grażyna Żubrowska.
Im pospołu zawdzięczać trzeba bardzo ładny, prosty, a stylowy spektakl, dany u Pijarów, albowiem „czas śpiewania przyszedł”.
Władysław Cybulski
Dziennik Polski
26 sierpnia 1992r.
* * * * * * * *
„Pieśń nad Pieśniami” w wykonaniu Sceny EL-JOT jest spektaklem muzycznym.
To udramatyzowane oratorium na głos żeński, głos męski i instrument muzyczny (fortepian)
oraz instrumenty perkusyjne, będšce równoczenie rekwizytami teatralnymi i częciš kostiumu aktora. Interpretacja aktorska i akcja dramatyczna spełniajš się poprzez recytatywy, arie, duety oraz partie instrumentalne.
Interpretacja jaką przyjęła autorka obecnej realizacji „Pieśni nad Pieśniami” – Jadwiga Leśniak – Jankowska (będąca jednoczenie wykonawczynią postaci Oblubienicy) przedstawia dwa odrębne monologi, dwa odrębne widzenia miłosci – kobiece i męskie, z dominującym jednak wyraźnie pierwiastkiem kobiecym o dużym ładunku ekspresji aktorskiej. To widzenie miłości w jej ludzkim wymiarze, od narodzin poprzez dojrzewanie, aż do triumfalnego spełnienia. To wreszcie widzenie miłości błądzącej, zachłannej, bliskiej w swej potędze – potędze śmierci. Interpretacja aktorska,
poprzez arie, duety i recytatywy, poprzez szczególnie zakomponowany gest i ruch sceniczny, prowadzi zgromadzonych widzów przez wszystkie fazy życia człowieka: kołyskę (chrzest), wesele (lub), pożegnanie (śmierć) i… I da capo.
„Pieśń nad pieśniami” uznana została w tradycji żydowskiej, a później chrześcijańskiej,
za najświętszą Księgę Starego Testamentu. Talmud i Kabała przyjmują, że jej treść, zmienna i pełna dramatyzmu, wyraża stosunek Izraela do Jahwe. W tradycji chrzecijańskiej interpretowana jest
na podobnym poziomie symboliki. Oblubieniec to Chrystus, oblubienica to Kościół lub dusza chrześcijanina. Od ponad dwóch tysiącleci tekst ten wzbudza spory o to, czy należy go rozumieć dosłownie jako liryczną pieśń miłosną, czy też symbolicznie jako alegoryczne przedstawienie miłości Boga do Izraela, szerzej – do Kościoła, wreszcie – do Człowieka.
W pierwszej warstwie znaczeniowej spektaklu, jak również w interpretacji postaci Oblubienicy,
„Pieśń nad pieśniami” jest ekstatycznym wyrazem wysublimowanej miłości. Miłości, która czyni człowieka wzniosłym i pięknym. Czyni człowieka „boskim”, czystym, bo pierwsze z przykazań mówi: „będziesz miłował”.
Jednak zmysłowy wyraz interpretacji aktorskiej, w miarę rozwoju akcji, nabiera mistycznego wymiaru. Zmysłowe wrażenia przemieniają się w ekstatyczny hymn ku chwale najczystszego, najwznioślejszego uczucia. Interpretacja staje się równoczenie i erotykiem i odciesieśnioną chwałą najczystszej miłości. Staje się kwintesencją miłości, jej syntezą. Człowiek realny przeobraża się w niej w symbol, w idealne medium dla tego co najwznioślejsze.
Duże znaczenie ma w spektaklu semantyka i symbolika gestu oraz symbolika rekwizytów i elementów kostiumu. W perspektywie widoczny tylko zapalony świecznik. Ogień przyciąga, ale może też unicestwić. Można się przy nim ogrzać, ale można w nim również spłonąć. Wszystkie działania, wszystkie intencje, gest i ruch Oblubienicy, odnoszą się do tego płomienia, dzieją się wobec niego.
Z niego niewiasta wyczarowuje gestem i śpiewem swoją opowieść o Miłości – o miłości kobiety
do mężczyzny, o miłości do drugiego człowieka, o miłości człowieka do Boga, o miłości Boga
do człowieka.
Takie odczytanie tekstu, atak interpretacja roli powodują, że tekst literacki, w konstrukcji scenicznej
i w temacie, staje się nie tylko erotykiem, zmysłowym i mocnym. Staje się równolegle dramatem mistycznym, z podziałem na monologi, dialogi i chóry, opowiadającym o uniwersalnym uczuciu –
o Miłości we wszystkich jej odmianach jako niezmiennie podstawowym przesłaniu od starożytności
po współczesność.
Na scenie, w swoim kręgu światła – Oblubienica – w białej zasłonie i przejrzystym szalu o złotych aplikacjach, z brzękiem bransolet na przegubach rąk, posłusznych melodii, w plastycznym i wyrazistym geście. W drugim kręgu światła – Oblubieniec – w ciemnozielonej opończy, z pasterskim kijem, podkrelający rytm melodii strzelaniem palców i uderzeniem sandałów. Ich refrenowa wymiana wyznań układa się w dzieje miłości potężnej jak mierć. Ich kręgi świetlne łączą się tylko raz – w obrzędzie zaślubin, by później rozejść się bezpowrotnie.
W spektaklu tym kostium, podobnie jak gest, ruch i taniec, poddane są artystycznej stylizacji.
Ubranie nierozerwalnie łączy się z gestem, gest ze sposobem zachowania. Strój nawiązuje
do starożytnych kanonów urody – pokrywa się z sylwetką ciała, tworzy draperię rzeźby i takie też wrażenie sprawia aktorka – w zastygających pozach i gestach świadomie nawiązuje do rzeźb starożytnych.
Przejrzysty szal Oblubienicy i pasterska laska Oblubieńca są czymś więcej niż teatralnym rekwizytem
i ozdobą kostiumu. Pełnią funkcję symbolu. Ich połączenie w scenie obrzędu Zaślubin, przy wtórze przepięknej, dwugłosowej wokalizy aktorów, oznacza pokładziny (spełnienie). Scena Zaślubin przechodzi w scenę Wesela i stylizowany taniec weselny. Jest on interesująco ujęty przez autorkę spektaklu, bo nie działa przestrzennie, a skupiony jest przede wszystkim na plastycznych ruchach rąk obydwojga aktorów, a mimo to bardzo dynamiczny. „Pieśń nad Pieśniami” wyrosła ze starej ludowej tradycji pieśni weselnych. I taka jest właśnie owa kompozycja gestyczna zaproponowana przez autorkę spektaklu – każdy gest i każda fraza muzyczna tchną radością życia, są pochwałą, uwielbieniem, zachwytem.
Z kolei finałowy taniec rozgrywa się w przestrzeni wobec i wokół płonącego ognia świec. Dla mężczyzny jest to rytualny taniec wojownika przed kolejną bitwą. Dla niewiasty to rodzaj modlitwy, zaklinanie ognia
i czary. Dla obydwojga – poszukiwanie Miłości w tanecznym rytmie i śpiewie. Ten niesamowity, pełen dynamizmu i ekspresji aktorskiej dramatyczny taniec nie ma końca, trwa wiecznie, do zatracenia, może nawet do unicestwienia.
Spektakl zaproponowany przez Jadwigę Leśniak – Jankowską jest piękny nie tylko ze względu
na wymowę interpretacyjna – dotyka podstawowych wartości ogólnoludzkich, w tym jednej
z najważniejszych wartości chrzescijańskich – miłości. Spektakl ten jest piękny również w wymiarze estetycznym, w wymiarze formy. Ubrani w wysmakowane kostiumy artyści tworzą przy pomocy najprostszych środków (taneczny ruch, gest) spektakl, który jest pochwałą pięknej Formy, pochwałą Harmonii. Potwierdzają prawdę, że piękno, uniesienie, powaga, radość i prostota potrafią się spotkać
z mistycznym wymiarem interpretacji. Że misterium Dziś jest możliwe i potrzebne.
Misteryjność to kwestia pewnych wartości (ogólnoludzkich, chrześcijańskich). Misteryjność
to również kwestia formuły teatralnej (tematyka biblijna, specyficzna poetyka operująca symbolem, muzyczność przedstawienia). Elementy te znajdujemy w autorskim spektaklu Jadwigi Leśniak- Jankowskiej, zarówno w jej interpretacji reżyserskiej jak i aktorskiej.
Zaadaptowany na scenę tekst literacki i interpretacja aktorska wyrażana za pomocą śpiewu i kompozycji gestyczno-ruchowej, są ścile powiązane z muzyką. Jadwiga Leśniak – Jankowska proponuje nową formułę teatralną , będącą wzorem ścisłej współzależności formy muzycznej i poetyckiej, formułę, którą można by nazwać liryką wokalno – instrumentalną. Główną zasadą owej kompozycji teatralnej jest poszukiwanie nowych środków wyrazu emocjonalnego tekstu. Powstaje utwór nie tylko do śpiewania (utwór muzyczny), ale pełnowymiarowy utwór dramatyczny, teatralny, w którym wyraz emocjonalny muzyki łączy się z wyrazem emocjonalnym słowa i gestu, w którym aktorska interpretacja spełnia
się poprzez muzyczne wyrażanie tekstu literackiego. Muzyka i gest stają się panem harmonii.
Autorka spektaklu dokonuje słusznego wyboru formuły (teatr wokalno – instrumentalny ze szczególnym uwzględnieniem kompozycji gestyczno – ruchowej), gdyż muzyka i gest to najbardziej komunikatywne
i uniwersalne sposoby przekazywania myśli. W tego typu teatrze powstają nieograniczone możliwości wyjawiania najważniejszych prawd tyczących człowieka. Wybierając taką formułę spektaklu, jako reżyser i aktorka, Jadwiga Leśniak – Jankowska w swej interpretacji tekstu „Pieśni nad pieśniami” staje
się bardzo bliska i wierna epoce, z której ten tekst się wywodzi, gdyż pamiętać musimy, że w tradycyjnej liturgii żydowskiej, w pierwsze więto Paschy, „Pieśń nad pieśniami” śpiewało się i śpiewa
na modłę dramatu mistycznego, z podziałem na monologi, dialogi i chóry.
„Pieśń nad pieśniami” Jadwigi Leśniak – Jankowskiej to z jednej strony klasyczny, kameralny teatr gestu, muzyki, słowa, dążący do harmonii, zgodności z zasadami proporcji, umiaru, równowagi treści
i formy, w którym kompozycja muzyczno – gestyczno – słowna sprawia wrażenie opanowanej i pełnej umiaru.
Z drugiej strony owa formuła klasyczna, użytkowa, przeobraża się w sztukę wyrazu – bardzo osobiste, intymne wyznanie artystyczne. Dynamika śpiewu, gestu i ruchu jako aktorski środek wyrazu, ciągłe zmiany napięcia i rozluźnienia w kolejnych sekwencjach wokalno – ruchowych, działają niepokojąco, wzmacniając dramaturgię spektaklu. Muzyka, śpiew i ruch sceniczny podporządkowane zostają,
za sprawą autorki spektaklu, celom dramaturgicznym dzieła teatralnego.
Jadwiga Leśniak – Jankowska w swojej interpretacji aktorskiej, choreograficznej i reżyserskiej
nie dopuszcza na scenie zbędnego gestu ani spojrzenia. Piękno tego, co robi w swoim autorskim teatrze z finezyjną ulotnością improwizacji, opiera się na absolutnej logice precyzyjnie obliczonej misternej scenicznej konstrukcji. To bardzo wysublimowany i wyrafinowany estetycznie teatr. Specyfika tego teatru wymaga, by aktor dramatyczny był profesjonalnym śpiewakiem i by łączył z wysokimi umiejętnościami wokalnymi wyjątkowe wyczucie plastyki ruchu i gestu w połączeniu z umiejętnością noszenia stylowego kostiumu. W kameralnym spektaklu bez dekoracji może się obronić tylko indywidualność aktorska. Jadwiga Leśniak – Jankowska spełnia te wszystkie warunki, dlatego z pełnym powodzeniem wnosi twórczy wkład w rozwój sztuki aktorskiej, proponując współczesnym czasom nową, oryginalną formułę teatralną: wokalno – gestycznie – instrumentalny teatr rapsodyczny o charakterze misteryjnym.
W dobie estradowego śpiewactwa aktorskiego, spektakl autorski Jadwigi Leśniak – Jankowskiej –
„Pieśń nad pieśniami” – staje się zadziwiającym, niezwykle ciekawym ewenementem. Tu rzeczywicie poprzez pieśni rodzi się teatr. Rzadko zdarza się tak umiejętne stopienie wszystkich elementów przedstawienia w jedną całość, a wysublimowana, subtelna i zmysłowa, a zarazem prosta choreografia podkreśla jeszcze jakże odmienną od kształtowanych współcześnie naszych gustów muzykę.
Tadeusz Kornaś
Echo Krakowa
* * * * * * * *
Krakowska Scena EL-JOT – jutro w naszym mieście!
Zaiste szczęśliwą mamy okazję obejrzenia tej wspaniałej rzeczy w wydaniu znakomitych twórców krakowskich. Jest to spektakl pt. „Pieśń nad pieśniami” – udramatyzowane oratorium na głos żeński, głos męski i fortepian. Co to za spektakl i o czym?
Jak informują jego twórcy i realizatorzy – „Pieśń nad pieśniami” uznana została w tradycji żydowskiej, a później chrzechrześcijańskiej, za najświetniejszą Księgę Starego Testamentu. Od ponad dwóch tysiącleci wzbudza ona spory o to, czy należy ją rozumieć dosłownie jako liryczną pieśń miłosną,
czy też symbolicznie jako alegoryczne przedstawienie miłości Boga do Izraela, szerzej – do Kościoła, wreszcie – do Człowieka.
W interpretacji, którą przejęła autorka krakowskiej realizacji – Jadwiga Leśniak-Jankowska „Pieśń
nad pieśniami” to poemat pełen małych metafor mówiący o narodzinach miłości, o jej dojrzewaniu,
o próbach, którym ciągle jest poddawana aż do triumfalnego spełnienia. Spektakl Sceny EL-JOT ma kształt udramatyzowanego oratorium, w którym „grają” GŁOS ŻEŃSKI, GŁOS MĘSKI i INSTRUMENTY (fortepian), a akcja dramatyczna i interpretacja aktorska spełniają się poprzez recytatywy, arie, duety
i partie instrumentalne.
W spektaklu biorą udział aktorzy Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie – Jadwiga Leśniak-Jankowska i Tadeusz Zięba oraz kompozytorka „Pieśni nad pieśniami” Ewa Kornecka współpracująca z wybitnymi reżyserami Teatrów dramatycznych, z kabaretem miejskim w Jamie Michalikowej
w Krakowie oraz z krakowską Państwową Wyższą Szkołą Teatralną. Autorką kostiumów jest Grażyna Żubrowska – scenografka teatrów warszawskich i krakowskich.
Jak już wspominałam scenariusz i realizację tego arcyciekawego spektaklu przygotowała Jadwiga Leśniak-Jankowska – reżyserka i aktorka w jednej osobie. Pani Jadwiga Leśniak-Jankowska równocześnie uprawia profesję choreografa będąc adiunktem w krakowskiej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego, gdzie wykłada plastykę ruchu scenicznego oraz style historyczne. Krakowską Scenę EL-JOT artystka stworzyła w roku 1991 i prowadzi ją nader pomśylnie.
EL-JOT – to kameralny teatr harmonii gestu, słowa i muzyki. Działa zaledwie rok, a już pod batutą niestrudzonego twórcy, pani Jadwigi Leśniak-Jankowskiej ma w swoim repertuarze również inne niezwykle interesujące perełki jak „Pastorele staropolskie (albo „Kolęda mieszkańcom ziemskim
od muzyki niebieskiej wdzięcznym okrzykiem na dzień Narodzenia Pańskiego zaśpiewana”), czy znów „Piłat” (albo pieśń człowieka krześcijańskiego do Syna Bożego na złe sprawy ludzkiego żywota”).
Słowem – warto a nawet trzeba z tą Sceną się zapoznać.
Alwida Rolska
Kurier Wileński
3 wrzenia 1992r.
* * * * * * * *
PIEŚŃ NAD PIEŚNIAMI
To wielka odpowiedzialność porwać się na ukazanie na scenie „Pieśni nad pieśniami”. Właśnie wzięła
tę odpowiedzialność na siebie twórczyni krakowskiej sceny EL-JOT Jadwiga Leśniak-Jankowska, onaż – reżyser tego niezwykłego spektaklu, jak też wykonawczyni roli nader skomplikowanej – Oblubienicy. Spektakl sceny krakowskiej – to udramatyzowane oratorium, z którym widz wileński nie jest jeszcze
za bardzo oswojony. Oratorium – to forma muzyczno-dramatyczna związana przeważnie z tekstem o tematyce religijnej. Na gruncie litewskim gatunek ten upodobał sobie osobliwie reżyser Jonas Vaitkus mający już w swoim dorobku twórczym parę oratoriów. Wileńskie polskie zespoły amatorskie po ten gatunek nie odważą się jeszcze sięgnąć, natomiast żaden jak dotąd teatr z Polski gościnnie występujący w Wilnie – także z oratorium tutaj się nie kwapił, rzecz to niewątpliwie trudna w odbiorze,
po cóż więc ryzykować.
Kraków zaryzykował. Dał dwa przedstawienia – w Czerwonej Sali Pałacu Pracowników Sztuki oraz – w kościele pod wezwaniem Św. Ducha.
„Pieśń nad pieśniami” – pozornie jeden i ten sam spektakl, a przecież – dwa różne przedstawienia w zależności od atmosfery pomieszczeń, w których zostały one zademonstrowane. Oratorium –
bez dekoracji i charakteryzacji wykonawców (zgodnie ze średniowiecznymi wymogami) w Pałacu Pracowników Sztuki w bezpośredniej odległości z widownią – to dwa odrębne monologi (zgodnie zresztą z interpretacją, którą założyła autorka tej realizacji Jadwiga Leśniak-Jankowska) dwa odrębne odczucia miłości – kobiece i męskie. Z dominującym jednak wyranie pierwiastkiem kobiecym mimo dużego ładunku ekspresji obojga aktorów – Jadwigi Leśniak-Jankowskiej i Tadeusza Zięby. Spektakl statyczny, w klimacie oszczędnym, surowym, w którym „grają” głosy – żeński i męski oraz instrument. Rzecz
o miłości – poszukującej, aktywnej, trudnej, wybiegającej aż ku unicestwieniu, do oczyszczenia.
O ile więc pałacu Pracowników Sztuki rzecz o miłości została nam po mistrzowsku przedstawiona,
o tyle w kościele pod wezwaniem Św. Ducha „Pieśń nad pieśniami” w swoim tu niejako „nowym brzmieniu” (dzięki niewątpliwie anturage i zgromadzonym tu półkolem ludziom po Mszy Świętej) stała się czynnikiem integrującym aktorów i odbiorców we wspólnym hymnie miłości ku ludziom. Zmysłowy wyraz „Pieśni” w miarę rozwoju „akcji” ustał do mistycznego wymiaru, duet aktorski (poprzez recytatywy, arie, duety) prowadził zda się zgromadzonych przez wszystkie fazy życia – kołyskę (chrzest), wesele (lub), pożegnanie (śmierć) i…. I – da capo – chciałoby się dodać (pamiętając o tradycyjnej liturgii żydowskiej – w pierwsze święto Paschy „Pieśń” recytuje się na modłę dramatu mistycznego.
Śmiała, wspaniała interpretacja, doskonałe wykonawstwo. Widowisko trudne w odbiorze dla przeciętnego widza – to prawda. Łatwiejsze może…. dla słuchacza. W kościele pod wezwaniem
Św. Ducha byłam świadkiem jak liczna grupka zgromadzonych słuchaczy tych „głosów” w skupieniu
i powadze – nie cisnąc się bynajmniej w stronę ołtarza-widowni (jak dawniej mówiono), żeby móc obejrzeć aktorów. Po prostu – słuchano ich. Myślę, że ta cicha akceptacja jest czasem więcej warta
od burzliwych oklasków, ucisków i kwiatów. Zatem – duże słowa uznania i wdzięczności dla tych, którzy z Krakowa nam swoistą Mszę przywieźli! Całemu trio – w osobie wykonawców pani Jadwigi Leśniak- Jankowskiej, pana Tadeusza Zięby oraz akompaniatorki, pani Małgorzaty Konarskiej.
Alwida Rolska
Kurier Wileński
18 września 1992r.
Z rozmowy z panią Jadwigą Leśniak-Jankowską:
– Scenariusz tego zadziwiającego widowiska powstał na podstawie tematu biblijnego w przekładzie Romana Brandstaettera oraz zespołu Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego
w Warszawie. Ale pani – jest tego spektaklu reżyserką i odtwórczynią głównej roli – Oblubienicy. Wiadomo mi, że jest Pani także związana jako aktorka z Teatrem Juliusza Słowackiego w Krakowie.
A jednocześnie – stworzyła Pani tę swoją Scenę EL-JOT. Jest więc to zatem coś w rodzaju ucieczki duchowej w inny trochę świat teatralny, zbliżony do misteriów. Niechęć całkowitego poddania
się rygorom sceny „poprawnej”?
Pytam o to także z innej przyczyny. Paręnaście lat temu na Festiwalu Teatralnym w Katowicach oglądałam „Małego Biesa” Fiodora Sołoguba. Do dziś pamiętam wspaniałą Pani kreację w tym spektaklu. Właśnie – nie rolę, ale kreację, choć była to rola epizodyczna. To wejście – ten wspaniały ruch sceniczny, niesamowity, pełen dynamizmu, ekspresji taniec, dramatyczny taniec – powiedziałabym.
Nie pamiętam już nawet, jak wyglądał aktor grający główną rolę – Pieriedonowa – i jak grał, natomiast Panią – zapamiętałam na długie lata. Musiała zatem Pani kiedy z tej „prawidłowo-regularnej” sceny się „wyłamać” ?
– Bardzo miło jest mi to słyszeć. To prawda – chciałam mieć tę własną scenę, taki kameralny teatr harmonii gestu, słowa, muzyki, ze szczególnym uwzględnieniem stylowego gestu. teatr łączący
w harmonijną stylową całość zjawiska artystyczne z różnych epok historycznych. No i jest ten teatr. Prezentowany na scenie tekst literacki, z odległej nieraz epoki, wzbogacamy muzyką historyczną opracowaną współcześnie na nowo, jak też muzyką komponowaną na dzisiaj. Autorką muzyki
do „Pieśni nad pieśniami” jest Ewa Kornecka. To znana krakowska kompozytorka współpracująca
z wybitnymi reżyserami Teatrów w Polsce, w tym i z warszawskimi.
– Pani i pani partner – Tadeusz Zięba – występuje w pięknych kostiumach….
– Tak, to są kostiumy coś … jak relikwie. Autentyczne, z tkaniny z odległej epoki. Razem z ich autorką – Grażyną Żubrowską – długo przemyśliwałyśmy nad nimi, ważny tu każdy szczegół, najmniejsza nawet ozdoba…
– Uprawia pani jednocześnie profesję choreografa – jako adiunkt w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Wykłada tam pani młodzieży plastykę ruchu scenicznego
i style historyczne. Jak żywe tym przedmiotem są zainteresowania współczesnej młodzieży?
– Nie nazbyt żywe, ale trzeba jako tę młodzież do tego zapalić. Żyjemy dziś w epoce, w której wszystko idzie „na skróty”. Zatracamy te pojęcia, wartości, które były ważnym elementem naszej dawnej kultury. Jak się ubierano, jakie obowiązywały gesty, ruchy? Niewielu to dziś obchodzi, a szkoda.
No, ale jakoś do tego rodzaju przyuczenia się udaje mi się młodzież przekonać. Dużo oczywiście
nad tym się pracuje.
– Domyślam się, ze nazwa sceny EL-JOT pochodzi od Pani podwójnego nazwiska? Leśniak-Jankowska.
– Dobrze się pani domyśliła.
– Co jeszcze jest w repertuarze tej Pani Sceny?
-„Pastorele staropolskie – albo Kolęda mieszkańcom ziemskim od muzyki niebieskiej wdzięcznym okrzykiem na dzień Narodzenia Pańskiego zaśpiewana”. Taki właśnie – bardzo długi tytuł, zgodny z duchem widowiska. Mamy także „Piłata – albo pieśń człowieka chrześcijańskiego do Syna Bożego na złe sprawy ludzkiego żywota”.
– A więc kiedyś i z czym wybrałaby się Pani ponownie do Wilna?
– Tym razem zaprosił nas do Wilna Wileński Polski Zespół Teatralny przy Klubie Pracowników Medycyny, za co jestemy mu bardzo wdzięczni, bo przeżylimy tu dużo wzruszeń przy spotkaniu z polską publicznością. Gdyby się udało przyjechać nam tu ponownie, przywieźliśbymy „Piłata”.
– A może na Święta Bożego Narodzenia – również „Pastorele”?
– Oczywiście, że można. Wszystko zależy od tego, czy Wilno zechce nas gościć i oczywiście – oglądać.
– Mylę, że nie tylko zechce, ale i zapragnie. Dziękujemy serdecznie Pani – jak też Tadeuszowi Ziębie i Małgorzacie Konarskiej, żeście podjęli Państwo duży wysiłek związany z podróżą do nas, w tym i z jej kosztami, i – spodziewamy się niezadługo ujrzeć Was znowu w naszym mieście nad Wilią.
– Ja także dziękuję. Całej grupie wilnian, Polakom, którzy przyszli na nasze widowisko – w Pałacu Pracowników Sztuki, jak też w kościele pod wezwaniem Św. Ducha. Proboszczowi i Ojcom tego Kościoła – również serdeczne Bóg zapłać, że nam występ w przybytku Bożym udostępnili.
Bardzo się także wzruszyłam, było to dla mnie dużą niespodzianką, kiedy otrzymałam wiązankę pięknych róż od aktorów, pary małżeńskiej z Katowic Hanny i Edwarda Skargów.
Graliśmy kiedy w jednym spektaklu. A teraz w Wilnie – te róże od nich…
Alwida Rolska
Kurier Wileński
18 września 1992r.
* * * * * * * *
NIEBIAŃSKA I ZIEMSKA MIŁOŚĆ
Pieśń nad pieśniami Salomona w wersji scenicznej
Mężczyzna i kobieta w zastygłych pozach, powolna gestykulacja, od czasu do czasu zmiana pozycji, dźwięczne głosy, polski język. Wymyślne kostiumy, z akcentami żydowskimi, nieco greckie, trochę orientalne, polscy interpretatorzy. Muzyka nowoczesna, lecz tradycjonalnie melodyjna.
„Patrz moja Przyjaciółko, jesteś piękna, a oczy Twe są jak oczy gołębicy.” Te wersy przewijały
się jak nić przewodnia przez cały spektakl przy stałym towarzyszeniu śpiewnego, wyrazistego motywu melodycznego.
Kompozycja Ewy Korneckiej jest utworem nad wyraz ekspresyjnym, który przy subtelnym modelowaniu
przez pianistkę Małgorzatę Konarską dawał śpiewakom możliwości wykazania się ich wszechstronną muzykalnością.
Z mocą, lecz ciepło i intymnie brzmiał głos Jacka Romanowskiego, którego śpiew dalece przewyższał
jego grę aktorską. Klarowny i elegancki był timbre głosu jego partnerki Jadwigi Leśniak-Jankowskiej (założycielki biblijnej grupy teatralnej), której oszczędne i wyraziste ruchy oraz wymowna mimika raz
po raz ożywiały z zasady statyczny obraz całości. Swym wibrującym głosem bardzo pięknie
i z dyskrecją formowała melodie, co nadawało muzyce charakter żydowski, a narracja wydawała
się nagle przeobrażać pod wpływem rytmicznego brzęku jej bransolet: tak statycznie dotąd aktorzy opuścili swe miejsca i w tańcu zabiegając o swe względy doprowadzili do dramatycznej kulminacji.
Ten udany konglomerat z tradycjonalnych i nowych elementów pociągał swą niezwykłością i szybko oczarował także publiczność w Osnabruck.
Osnabrucker Zettung
30 marca 1994r.
* * * * * * * *
PIEŚŃ NAD PIEŚNIAMI SALOMONA TAŃCZONA LEKKO I DELIKATNIE
Katoliccy artyści Sceny EL-JOT z Krakowa gościli w kościele St. Marien w Osnabruck.
Pod hasłem „Sacro-Art” Akademia Ewangelicka Loccum po raz drugi po roku 1993 zaprezentowała artystów katolickich o renomie międzynarodowej.
Jako formę rzadką dla wnętrza kościelnego określiła to wykonanie „Pieśni nad Pieśniami” Salomona Anke Bulle, organistka i kantor Kościoła St. Marien. Przy świetle świec na krużganku St. Marien obecni mogli śledzić historię miłości, dopełnianą narracją Wacława Jankowskiego. Gestyka i taniec
w fantazyjnych kostiumach stworzyły wraz ze śpiewami przekonującą wizję miłości. Niezwykłe modulacje, pewnie skoordynowane między śpiewakami i pianistka dodawały blasku tej interpretacji w Osnabruck.
Każda z siedmiu scen utworu bazowała na starotestamentowej historii stworzenia świata i była powiązana z tekstami „Pieśni nad pieśniami”. „Dlatego opuści mężczyzna ojca i matkę i staną się jednym ciałem- czytał narrator. Śpiewak zareagował na to delikatnym głosem rozwijanym,
aż do głośnego wołania, przy słowach wersu Pieśni Salomona. Rytmiczne kołysanie, nucenie
i śpiewanie przy staccatowym towarzyszeniu fortepianu – wszystkie te środki służyły do przekazania uczucia pożądania. Odwróceni od siebie, wzmagając napięcie, mężczyzna i kobieta ucieleśniali tęsknotę. Tańczyli, nie stykając się ze sobą, a ich symboliczne zespolenie nastąpiło poprzez welon
i laskę, ułożone na ziemi.
Tygodnik Biskupstwa Osnabruck „Kirchenbote”
Sprengel Osnabruck, EZ nr 14
10 kwietnia 1994r.